piątek, 8 stycznia 2010

Podróż do Rygi


Wyruszyłyśmy juz 5 stycznia do Warszawy, o 14.20 wsiadłyśmy do samolotu do Rygi, a przed 16 byłyśmy już na miejscu (zmiana czasu po drodze). Ryga zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, choć jaby takie troche znajome, bo podobne do Torunia, trochę do Pragi, trochę do Warszawy. Miasto ładnie oświetlone, zasypane śniegiem wyglądało magicznie. Poranek na

Dźwiną powoli wynurzało się z błękitów, miasto ożywało stopniowo zasypywane przez śnieg. Jeszcze tylko krótki spacer, i czas pożegnać to miasto, choć myślę, że jeszcze tu powrócę. W oddali , zza gęstej mgły wynurza się budynek- nie to nie pałac kultury- choć identyczny;) Po ulicach suną się ciężkie płaszcze wraz z ich właścicielami, zmierzają powoli do autobusów i tramwajów. Przystanek 22, zapełniony przez podróżnych zmierzających na lotnisko Ryga Lidosta. Budynek z dalekaniepozorny, ale wystrój zadziwia wnętrzem , zwłaszcza po przejściu prze ochronę. W oddali na horyzoncie płyty zielone ogony Air Baltic. Mgła i śnieżyca. Ale czas lecieć do Helsinek.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz